Facebook
24.09.2018

Mikrotransakcje w Devil May Cry 5 - Jest się czego bać?

Capcom od jakiegoś czasu podtrzymuje burzę zapowiedzianym Devil May Cry 5, wrzucają nowe i coraz obszerniejsze fragmenty rozgrywki oraz dzieląc się różnymi innymi informacjami. Jest to dość zgubne działanie, ponieważ do premiery nie uda im się podtrzymać rosnącego zainteresowania, udostępniając coraz więcej filmów z grą, ale nie na to chciałbym zwrócić uwagę.

 

Twórcy między kolejnymi zajawkami również szczodrze podzieli się informacją, mówiącą o tym, że w grze będą zawarte mikrotransakcje.

 

O jakim rodzaju tego parszywego systemu tym razem mówimy?

Otóż od pierwszej części Devil May Cry, wydanej 17 lat temu, z poległych przeciwników oraz elementów otoczenia zbieraliśmy "red orb'y", dzięki którym zwiększaliśmy nasz limit życia oraz Devil Trigger'a i inne wspomagacze.

Demoniczne kule mogliśmy też wydać na nowe ruchy, które wzbogacały i ułatwiały nasze starcia.

 

Dzięki systemowi zawartemu w DMC 5, będziemy kupować kule za prawdziwe pieniądze, tym samym kupując ulepszenia i inne przydatne rzeczy.

Nie jest to jednak aż tak wielki szok, ponieważ taki system był już zawarty w odświeżeniu Devil May Cry 4, wydanym na konsole obecnej generacji i PC.

 

W tym przypadku nie było to nic poważnego, ze względu na to, że gra pierwotnie powstała bez żadnych mikropłatności, co w znacznej mierze sprawiało, że chytre taktyki twórców nie zdały się tutaj na wiele.

 

 

Nowa opowieść Dantego, Nero i innych postaci tym razem będzie tworzona z od razu zaimplementowanymi mikropłatnościami, a co z tego wynika?

Twórcy mogą skroić grę pod mikropłatności i sprawić, że będzie ona gorsza niż bez nich.

Wraz z tą informacją dostaliśmy kilka zdań na uspokojenie, z których wynikało, że jest to tylko dodatek i nie bez niego można przejść grę. W skrócie: wybór należy tylko i wyłącznie do nas.

 

Jednak wystarczy chwilę pomyśleć nad tym, do czego w ogóle służy ten rodzaj mikropłatności i w chwilę obalić mit o wyborze gracza.

Możliwość kupowania waluty w grze sprawia, że szybciej możemy przeskoczyć dłuższe jej etapy, zostawiając tylko ich część.

Więc skoro twórcy sami dają nam możliwość pominięcia długiego rozwoju, to ile on tak naprawdę jest wart i gdyby nie było możliwości ominięcia go za prawdziwe pieniądze, to czy dalej byłby w grze?

 

Czy gra będzie lepsza, dzięki wepchniętemu na siłę żmudnemu zdobywaniu kul, który sztucznie wydłuża rozgrywkę, czy może mimo tego, że byłaby krótsza, to nie okazałby się bardziej grywalna?

 

Na razie twórcy serwują nam gameplaye, w których to Dante i reszta ekipy bez większych problemów przebijają się przez hordy piekielne, ale najprawdopodobniej jest rozgrywka z postaci przepakowanej bonusami i to na niskim stopniu trudności, dzięki czemu może wydawać się łatwa tylko z pozoru.

 

Właśnie, poziom trudności. Większość odsłon miała tryb easy czy też automatic, który był znacznie prostszy od reszty i pozwalał na bezstresową siekę, wykonywaną jednym przyciskiem. Możliwe, że to właśnie mikropłatności zastąpią tryb easy i są wycelowane w niedzielnych graczy, którzy nie chcą starać się w grze, ale może zechcą sięgnąć do portfela i wykupić przydatne umiejętności.

 

Wiele gier ostatnio bardzo negatywnie zaskakuje nas transakcjami silnie zaimplementowanymi w rozgrywkę. Zaczynając od postaci w grze multi, jaką jest Star Wars: Battlefront 2 czy kończą na potężnych grach dla pojedynczego gracza, zalanych jeszcze gorszymi systemami, pokroju Middle-earth: Shadow of War.

 

Ekspansja mikropłatności nadchodzi wielkimi krokami, ale możemy jej zapobiec, "głosując portfelami" i nie dając sobie wciskać byle przekrętu.

Mam nadzieję, że nie stanie się to standardem, jakim są dzisiejsze DLC, zapowiadane jeszcze przed premierą, które to są wyciętą zawartością z podstawki.