Facebook
05.10.2018

You Have to Win the Game - W sumie, to niekoniecznie

Tęsknota za starymi, teoretycznie dobrymi czasami nie zawsze sprowadza się do krótkiego i zwięzłego "kiedyś to było". Czasem może ona popchnąć co ambitniejsze jednostki do stworzenia czegoś bardziej ambitnego, co dzieje się coraz częściej. Powstaje wiele kontynuacji kompletnie zapomnianych serii (Syberia, Tex Murphy), a filmy również nie pozostają w tyle (Blade Runner 2049, Rambo 5).

 

Jest też inny sposób  ̶ż̶e̶r̶o̶w̶a̶n̶i̶a̶ ̶n̶a̶ ̶n̶o̶s̶t̶a̶l̶g̶i̶i̶ oddawania hołdu zamierzchłym czasom, a jest nią mniej bezpośrednia inspiracja, czyli gry emulujące doznania towarzyszące początkom trzeciej generacji konsol czy też innych starych,...i tylko starych czasów.

 

Uwagę graczy starszej daty z pewnością wzbudzi zainteresowanie prosta platformówka zatytułowana „You Have To Win The Game”, która została udostępniona całkowicie za darmo na platformie Steam. Jej autorem jest J. Kyle Pittman, który wydał ją pod szyldem Pirate Hearts.

 

Znajdując opis w opcjach gry możemy dostrzec, że niezależny projekt tworzony był po godzinach pracy, a zasilany był falą tęsknoty za stylem gier lat 80. zeszłego stulecia. Owocem ciężkiej pracy jest właśnie „YHTWTG”, który kryje w sobie coś więcej, niż tylko zwykłą platformówkę.

 

 

Głównym bohaterem jest tu chłopiec, a może i dziewczyna - gra nie sugeruje tego. Nie mamy tu fabuły jako takiej, a naszym celem jest oczywiście wygranie, nie mniej, nie więcej. Aby tego dokonać, musimy dużo skakać, unikać kolców i przeciwników, z którymi nie da się walczyć oraz zapoznać się z systemem opartym na MetroidVanii.

Ten ostatni został naprawdę ciekawie zaimplementowany do gry, a polega on na zbieraniu kilku magicznych kul, które odblokowują kolejne umiejętności naszej postaci. Dzięki nim będziemy mogli pokonać przeszkody, które jeszcze pół godziny temu były dla nas zupełnie niezrozumiałe. Potem okazuje się, że zagadki są łatwiejsze, niż nam się wydawało, bo polegają głównie na używaniu podwójnego skoku, wspinania się po ścianach etc.

 

Naszą główną zagadką będą tu tak naprawdę elementy zręcznościowe, które są po prostu fajnie zaprojektowane i umilą nasze wyzwanie, choć zdarzy się, że będziemy musieli zatrzymać się na dłuższą chwilę, aby wyczuć możliwość pokonania przeszkody. Nie jest to poziom z lat 80., ponieważ punkty kontrolne rozsiane są naprawdę gęsto, ale mogą też napsuć nam krwi.

 

„YHTWTG” nie jest przez większość czasu trudne, choć mogą się zdarzyć cięższe elementy zręcznościowe. Prawdziwym problemem jest za to zagadka pod postacią kodu. Wskazówki, które mają pomóc nam go rozszyfrować są nam podrzucane już od samego początku gry, ale nie znaczy to, że będzie łatwo. Ja musiałem zadowolić się fałszywym zakończeniem, bo wszystkie niezrozumiałe napisy na ścianach w którymś momencie mnie po prostu przerosły. Miło chociaż, że pomyślano o ludziach, którzy nie poświęcą godzin na kombinowanie.

 

 

Mimo że grafika nie stoi na poziomie tej z „Limbo” czy „Hotline Miami”, to prezentuje się naprawdę dobrze. Tytuł naprawdę oddaje atmosferę tamtych lat, a robi to głównie za pomocą filtrów i ramek na ekran, który jeszcze mocniej symulują doświadczenie sprzed dziesiątek lat. Wszystkie dodatki możemy zmodyfikować w opcjach.

Co więcej, możemy nawet zmienić paletę kolorów gry, aby przypomniały czasy 16 bitów, ale odbiera to wiele uroku tytułowi i psuje całą misternie stworzoną stylistykę.

 

Całe doświadczenie uzupełnia surrealistyczna atmosfera gry, która bardzo mocno działa na gracza. Wszystkie lokacje, ich krótkie tytuły i dziwaczne stworzenia potęgują wrażenie, że coś tu jest nie tak, które trzyma nas podczas całej gry. Mimo tego, że wszystko wydaje się klasyczne i oklepane, to nad grą wisi "to coś", co nie daje się rozpoznać nigdzie indziej. Naciskając przycisk rozpoczęcia gry, wchodzimy do naprawdę osobliwego świata, który na jakiś czas pozostanie w pamięci, ale nie liczcie na żadne rozbudowane uniwersum czy ogromne ściany tekstu - większość dzieje się po prostu w naszych głowach.

 

You Have to Win the Game nie jest odkrywczą grą pod względem mechanik czy samej oprawy. Jednak nie zmienia to faktu, że jest to niesamowicie interesujące doświadczenie, które nawet nie wymaga od nas wydania żadnej złotówki, a skupia się tylko na naszym najcenniejszym surowcu - czasie.